- Atlantyk pod Cap-Ferret
- Port Martigues
- Tajemnicza żaglówka pod Saint-Tropez
- Port Saint-Pierre
- Kuter na Zatoce Arcachon
- Dachy i domy w Roussilon
KAZIMIERZ DOLNY 2001 - " Moje światy "
GALERIA BOHEMA - 2 czerwiec 2001
Świat mój - czyli nasz.
Światów jest wiele. Z wielości światów w sposób szczególny wyróżniają się światy malarskie, te, o których malarz mówi - “Moje światy”.
Światy Bartłomieja Michałowskiego obejmują całą Europę i to w sensie niemal dosłownym, skoro jeden z nich leży na jej wschodnim krańcu, na Roztoczu, gdzie leśny krajobraz znaczony jest cerkiewkami, a inny - na jej granicy zachodniej, tam gdzie Francja styka się z Atlantykiem za pośrednictwem zatoki Arcachon, żyjącej setkami łodzi i plantacjami ostryg, od lądu sąsiadującej z wielkimi sosnowymi borami. Światy Bartłomieja Michałowskiego rozłożyły się po Europie również z północy na południe; to Paryż i oczywiście uliczki Montmartre, to Prowansja i Lazurowe Wybrzeże, a więc miasteczka wykute w skałach, dachy piętrzące się na wzgórzach albo opadające w morski horyzont, i Góra św. Wiktorii, którą po stokroć oglądał i malował Paul Cézanne - miejsca, których malarskiej grawitacji ulegali najwięksi mistrzowie impresjonizmu (i nie tylko). A dalej - już Italia, i - oczywiście - Wenecja. Każdy z tych światów, sam składający się z wielości miejsc, prowokuje i czaruje własną magią, oczekując wrażliwości i umiejętności potrafiących odczytać i ująć jego piękno.
Gdzieś na skrzyżowaniu tych dróg, skrzyżowaniu wschodu z zachodem i północy z południem, lecz wyznaczonym nie arytmetycznym, a raczej duchowym, leży dom malarza, punkt wyjścia jego wędrówek – Lublin z niezwykłym, rozłożonym na wzgórzu Starym Miastem. To miasto magiczne: freski w Kaplicy Zamkowej przywołują tradycję Bizancjum, w przestrzeniach
ulic wciąż słychać echo głosów, trzeba tylko chcieć je usłyszeć, różnych społeczności, kultur i religii, które tu przez wiele wieków żyły wspólnie, gdzieś tu Leszkowi Czarnemu przyśnił się Archanioł Michał, gdzieś tu szedł Widzący z Lublina, spacerował poeta Józef Czechowicz... Tuż obok, blisko, Kazimierz Dolny, pierwszy Bartłomieja Michałowskiego dom - czyli świat - malarski, miasteczko, które jak Góra św. Wiktorii, choć tak przecież odmienne, ma siłę stwarzania piękna.
Aby znaleźć swoje światy, trzeba podróżować, fizycznie lub w wyobraźni. Twórczość to podróż. Sztuka to podróż. W podróży trzeba umieć wybrać drogę, ale też umieć poddać się drodze, dać się jej prowadzić. Wystawa „Moje światy” potwierdza, że Bartłomiej Michałowski doskonale to rozumie i czuje. Malarz nie podróżuje jednak tylko dla siebie, w istocie wędruje dla innych, bo świat malarski stanowi rodzaj przesłania, świadectwa kierowanego przez artystę do innych ludzi. Artysta dzieli się pięknem z innymi. „Mój świat” to „Nasz świat”...
Grzegorz Józefczuk- GAZETA WYBORCZA
DR WALDEMAR ODOROWSKI*
Moje światy..., tak światy, bo tylko pozornie świat jest jeden, ten sam i tak
samo widziany przez wszystkich. Wprawdzie istnieje pojęcie obiektywnego
postrzegania świata, ale w rzeczywistości jest on odbierany poprzez emocje.
A tu każdy jest inny. Najlepiej i najpełniej przekonuje o tym sztuka z jej
nieograniczoną rozpiętością obrazowania świata i wyrażania wszystkiego, co
obcowania z nim i w nim dostarcza. Sztuka rodzi się z doświadczania
rzeczywistości, ale powstaje przecież wobec niej, tworzy rzecywistość własną.
A więc tworzy nowe światy, zwielokratniające nasze odniesienia
i doświadczenia otaczającej nas rzeczywistości. W malarstwie Bartłomieja
Michałowskiego jest to bardzo widoczne; w jego akwarelach rozpoznaje się
wprawdzie materialne kształty rzeczywistości, ale wnikając nieco głębiej
odczytuje się swoisty zapis emocji towarzyszących czy wręcz wywoływanych
przez krajobraz, architekturę koloryt zgoła zapach miejsc które maluje.
Michałowski widzi i ukazuje rożnice pomiędzy świetlistością Prowansji,
a nieco przymglonym krajobrazem Roztocza, ale dostrzega też podobieństwa
pomiędzy błękitem kazimierskiego nieba i intensywnością jego barw,
a kolorytem Paryża, a także brzegów morza Śródziemnego. W jego malarstwie
nie istnieją granice, odkrywa podobieństwa całkowicie przeczące sterotypom.
Może dlatego jego akwarele skłaniają do innego niż codzienne spojrzenie na
wszystko, co nas otacza i co spotykamy...
*Dr Waldemar Odorowski – historyk sztuki, Muzeum Nadwiślańskie
w Kazimierzu Dolnym.