A A A
  • "Sen chasyda"-akwarela B.Michałowski 2002R.
    "Sen chasyda"-akwarela B.Michałowski 2002R.

Sztetł w „Wieży Ciśnień” w Kaliszu.

Sztetł w „Wieży Ciśnień” w Kaliszu.

Dużą retrospektywę swych prac z cykli „Sztetł” zaprezentuje Bartłomiej Michałowski na otwieranej 11 kwietnia 2014 roku w kaliskiej Galerii „Wieża Ciśnień” wystawie pt. „Powrót do pamięci”.

W wyjątkowej przestrzeni, dawnej pochodzącej z I połowy XX wieku wieży ciśnień, zamienionej obecnie na mieszczącą się na dwóch poziomach galerię sztuki zobaczyć będzie można ponad 40 akwarel powstałych w latach 2000-2013. Pochodzą one z cykli „Sztetł”, które autor prezentował, podczas swych wystaw, między innymi w Kazimierzu Dolnym, Warszawie, Lublinie, Berlinie, Kielcach, Łęcznej, Belgradzie, na kolejnych wystawach podczas Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu, a także na indywidualnej wystawie w Parlamencie Europejskim w Brukseli.

Wystawie towarzyszy katalog wydany przez Galerię „Wieża Ciśnień” ze wstępem Grzegorza Józefczuka.

(red).

Kalisz- 14 kwietnia(piątek) 2014r. o godz.18.00

Galeria „Wieża Ciśnień” ul.Górnośląska 66

 

Podróż do pamięci

 

 

Tematyka sztetł podjęta przez Bartłomieja Michałowskiego zaowocowała trzema jego znaczącymi wystawami autorskimi oraz licznymi, wciąż trwającymi pokazami tego wciąż kontynuowanego w rozmaitych, znaczących galeriach i konfiguracjach cyklu. Wiemy, że jego obrazy spotkać można zarówno w Los Angeles jak i Tokio, co przekonuje o ich uniwersalnej sile i czytelności intencji artysty. Za tym sukcesem stoi praca, wrażliwość, talent, pasja twórczych poszukiwań oraz poczucie odpowiedzialności.

 

A przecież zachodziła naturalna obawa, pewnie dotykając i samego autora, iż sztuka na konkretny temat razić będzie nachalnością treści i anegdoty oraz budzić odczucie wtórności zastosowanego kostiumu malarskiej konwencji. Na dodatek w przypadku, kiedy chodzi o portret nieistniejącej już społeczności i kultury, której odejście nastąpiło w sposób wyjątkowo tragiczny, jak to się stało z polskimi Żydami, artysta jest podwójnie obciążony. Chce dać poprzez sztukę świadectwo czegoś, wobec czego nie może pozostać obojętny i zimny, a czego przecież nie doświadczył. Był też niepokój, że w konstruowaniu takiego tematu artysta zostanie zdominowany albo przez dokumentację i materialne oraz duchowe ślady tego, co nie istnieje, albo też przez społeczne kalki pamięci. Tym bardziej, że w tego rodzaju malarskich wypowiedziach artysta z Lublina był pionierem.

 

Szybko okazało się jednak, że Bartłomiej Michałowski jest czuły na głos miejsca, w którym żyje. Głos ten pozwolił mu wgłębić się w pamięć, jaką to miejsce nasiąkło, pamięć niekiedy ukrytą, zafałszowaną, trudną, ale też świadczącą o wielkich tradycjach tolerancji i wartości humanistycznych. A miejscem tym, domem malarza, jest Lublin z niezwykłym, rozłożonym na wzgórzu magicznym Starym Miastem. Bizantyjskie freski w gotyckiej, zamkowej Kaplicy św. Trójcy są świadectwem styku kultur. Nazwy ulic i placów, tych istniejących i nieistniejących, sprawiają, że w wyobraźni widzimy przedstawicieli różnych kultur i religii, którzy przez wiele wieków żyli tu obok i wspólnie. Miejscem tym jest również cudowny Kazimierz Dolny, kolonia artystyczna, drugi dom malarza - tu ćwiczył swój talent, tu ma galerię autorską. Miejscem tym są i inne miasta oraz miasteczka Lubelszczyzny ze śladami swej kresowej, głęboko zakorzenionej wielokulturowości, znaczonej ostatnimi ocalałymi dawnymi synagogami i cerkiewkami. Ale też domem malarza jest kraj malarzy, a szczególnie jego jedna część, Prowansja, gdzie systematycznie podąża śladami mistrzów koloru i światła.

 

Zatem malarstwo Bartłomieja Michałowskiego, a szczególnie jego zainteresowanie sprawami sztetł nie zrodziło się w miejscu przypadkowym. A wręcz przeciwnie w znaczący i wielowątkowy sposób miejsce owo dopełnia się tą sztuką. Akwarele Bartłomieja Michałowskiego wydobywają z zapomnienia zgładzoną przez Holocaust kulturę sztetł - czyli żydowskich miasteczek, których mieszkańcy mówili językiem jidysz, Żydów — obywateli Rzeczpospolitej, dla których Polska przez wieki była domem. Ta sztuka przywraca pamięć. Szuka tego, co zaginione w czasie - i zagubione w ludzkiej, naszej pamięci. Ma wymiar nie tylko artystyczny, także kulturowy i społeczny. Bartłomiej Michałowski maluje swoje miejsce na świecie, obciążone taką a nie inną pamięcią.

 

Pierwsza jego wielka wystawa indywidualna, „Sztetł I – Miasteczko Kazimierz”, odbyła się w 2000 roku od razu zwracając uwagę na to, że obraz świata, którego nie ma, daleki jest w akwarelach Michałowskiego od dosłowności. Te akwarele przemawiają nie konkretem, a atmosferą, aurą, duchowością. Dzięki tym obrazom odkrywamy nagle, że jednak świat sztetł wciąż w jakiś sposób trwa, odciśnięty w architekturze, w zakamarkach ulic i placów, w drewnianych przybudówkach i schodkach, w kamieniach i w pyle dróg, w pejzażu wzgórz, w pniach drzew. A przede wszystkim - w nas. Ludzie tego świata też wciąż są wokół nas - jako cienie, istoty bytujące na granicy światła i ciemności.

 

W akwarelach Bartłomieja Michałowskiego ludzie ledwie się pojawiają niczym powidoki, spowici w deszcz, wiatr i niepokojące światło, ujęci w ramy bram i ulic wiodących donikąd. Artysta wprowadza skróty - ucina panoramy, gubi detale, odrealnia kształty, urywa plamy barw. Jakby malował naturę samej pamięci, w której odnajdujemy i wyraźne i mgliste skrawki przeszłości, także białe plamy przeszłości, próbując bezskutecznie stworzyć z nich całość.

Tymczasem w 2002 roku Michałowski zaprezentował dwie kolejne wystawy: „Sztetł II – Zaginione w czasie” i „Sztetł III – Nauczycielowi z Drohobycza”. Od 2006 roku systematycznie co dwa lata jeździ z wystawami do Drohobycza, miasta „sklepów cynamonowych” i „ulicy Krokodyli”, na Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza. Akwarele poświęcone sztetł pokazywał na wystawach m.in. Warszawie, Lublinie, Kazimierzu Dolnym, Drohobyczu, Lwowie, Belgradzie, Berlinie, Kielcach, Łęcznej. W 2007 został zaproszony z wystawą do Parlamentu Europejskiego w Brukseli: urokom regionu dał wyraz cyklem „Lubelszczyzna – legendy i przyszłość”. W 2008 roku w Kielcach prezentował wieloletnie plony wyjazdowo-plenerowe wystawą „Pod niebem Prowansji”.

 

Wspomnienie sztetł i krajobraz Prowansji to dwa bieguny jego sztuki, symbolizują paletę malarza oraz jego techniczną perfekcję warsztatową, swobodę w stosowanych środków wyrazu. Z jednej strony skupienie i namysł, brązy i sepie, dramat oddany także poprzez kontrastowe wprowadzanie barw, oszczędność w kreśleniu rozmytych sylwetek ludzi, z drugiej strony – energia i radość życia, iście prowansalska feeria kolorów i zachwyt dla urody tamtejszej przyrody, zaułków miasteczek, żeglarskich przystani. Tacy jesteśmy.

 

Grzegorz Józefczuk- ( Prezes Stowarzyszenia Festiwal Brunona Schulza, wieloletni dziennikarz działu kultury Gazety Wyborczej)